Kolejne dwa lata rządów PiS nie przyniosły rozwiązania najbardziej dotkliwych dla kraju problemów. Partia władzy pogłębiła kryzysy, upartyjnienie i konflikty, także te na szczeblu międzynarodowym. Rząd nie widzi negatywnych efektów swej polityki, a jego niewiele słabnące poparcie świadczy o tym, że linia sporu o kształt państwa nie jest tą, która gwarantuje zmianę władzy w kolejnych wyborach.
To były smutne dwa lata dla społeczeństwa. Strajkowały kobiety, które nie bez przyczyny poczuły się zaszczute. Podobnie traktowano mniejszości społeczne. Czas pandemii obnażył niewydolność służby zdrowia i złą sytuację jej pracowników. Polska znalazła się na niechlubnym dziesiątym miejscu w rankingu ilości zgonów. Pamiętamy jak PiS wolał dofinansować miliardami złotych przejętą telewizję publiczną niż lecznictwo onkologiczne. Reforma sądownictwa de facto okazała się być skokiem partii na wymiar sprawiedliwości, a nie usprawnieniem jego działania. Przez dwa lata polityka zagraniczna była kontynuacją pasma klęsk. Piszę to bez satysfakcji, bo relacje dyplomatyczne powinny stanowić polską rację stanu.
Rządzący zaklinają rzeczywistość poprzez media, które kiedyś były publicznymi, a dziś są delegaturą jednej partii. Ostatnie dwa lata to trwający proceder przekraczania barier w ich wykorzystaniu do szerzenia ordynanej propagandy. Wykupienie przez państwowy koncern paliwowy sieci największych dzienników regionalnych był przypieczętowaniem partyjnego zawłaszczenia gazet lokalnych.
Bardzo boli mnie też proces spychania samorządów na „boczny tor”. Centralizacja państwa zdaje się być celem tej władzy. Rządowe fundusze w wyraźny sposób omijają miasta i gminy, w których nie rządzi PiS. Tak też zapowiada się program „Nowy ład”. Do tego dochodzi ograniczanie wpływów do samorządowych budżetów z tytułu podatków CIT i PIT, zabranie obsługi programów 500 i 300 plus, pogłębiające się niedofinansowanie szkół, a wszystko przy braku rekompensat np. z tytułu podwyższania płacy minimalnej. W takich miastach jak Kielce, destabilizuje to finanse na skalę, z jaką do tej pory nikt nie miał do czynienia.
W połowie kadencji PiS rządzi, ale nie posiada władzy, aby wprowadzać kluczowe ustawy, dlatego rośnie kupczenie intratnymi stano[1]wiskami publicznymi z „przystawkami” partyjnymi. Coraz więcej wśród działaczy Zjednoczonej Prawicy ministrów, wiceministrów, podsekretarzy stanu, dyrektorów, członków rad nadzorczych.
Chciałbym wierzyć, że kolejne dwa lata będą lepsze, ale nic na to nie wskazuje.
Marcin Chłodnicki, wiceprezydent Kielce, przewodniczący Nowej Lewicy w Kielcach (artukył ukzaał się na łamach 2Tygodnika Kieleckiego